Serpente w raju / Marta Tomaszewska
Kraków: Literackie, 1978,- s. 170
Informacje dodatkowe
nakład: 20.283, okładka: Darowski Andrzej
Inne wydania: e-book (Towerpress)
Tłumaczenia: –
Na początku jest Wybuch – jak to bywa na początku stworzenia. I jest to właściwie jedyny, utopiony niejako w baśniowości całej reszty, element s-f powieści autorki. Tutaj błysk i katastrofa poprzedza dzieło kreacji świata, który dla bohatera staje się nowym domem. Choć pierwsze chwile, gdy zagrzebany w piachu olbrzymiego leja, wydają się zwykłym powrotem do życia, to potem jest już tylko Odmienna Rzeczywistość: Adam Budziciel, snujący pouczające opowieści Ojczulek Adam, Matka Ewa, Paradis… No, i on – Serpente, którego imię powstało w momencie Wybuchu – chwili stworzenia. Poznając ów świat (raj realny, czy też utracony, pogrążony we śnie śniącego?), tajemniczą córkę Matki Ewy, Melinę i Dające Drzewo… – nurza się w nim trochę nieświadomy jutra, ale też chyba tak być powinno w rzeczywistości, która bardziej niż realnością jest (bywa?) baśnią, i jedynie ów pierwotny Wielki Błysk sprowadza nas na ziemię, jak nie przystający do reszty konkret, którego nie sposób wytłumaczyć. Choć wydaje się, że stanowi on tylko tło, nieważny w swej istocie początek, i tłumaczyć go wcale nie trzeba. No, i jeszcze jedno: w tym Raju wszystko wolno, nie ma żadnych zakazów. Poza jednym: nie wolno wchodzić na szczyt Góry. Odtąd jej widok będzie towarzyszył pragnieniom bohatera, trochę odmiennie, niż u Poetki, która „zbyt wiele razy tam wchodziła w wyobraźni, by mogła teraz tam wejść naprawdę”. Więc, co jest na szczycie Góry? Czy Serpente zdecyduje się na wspinaczkę?