A A A

Broszury ziołolecznicze...

Broszurowe druki ziołolecznicze na terenach Polski przedwojennej; Bibliotekarz.- 2013, nr 1, ss. 17-19

Zainteresowanie zielarstwem na szerszą skalę i, co za tym idzie, publikacjami na temat ziół, sposobu zbioru i ich przetwarzania, w naturalny sposób kojarzy się z pewnym specyficznym podejściem do tematu własnego zdrowia. Dla jednych będzie to szczególna otwartość umysłu na powrót do zdrowych nawyków żywieniowych, dla innych – niedostosowanie do oczywistego i nie dającego się powstrzymać postępu w medycynie, która proponuje inne środki (choć zioła przecież też) na poskromienie najprzeróżniejszych dolegliwości i chorób. I choć ostatnio możemy obserwować swoisty zwrot ku medycynie naturalnej w ogólniejszym pojęciu, to wciąż dość wyraźnie fitoterapia kojarzy się z czasami trochę odleglejszymi, tymi współczesnymi dla naszych babć i dziadków.

Oczywiście i wtedy zainteresowanie leczeniem środkami roślinnymi zależało od wielu czynników, choćby tych ekonomicznych, i pod tym względem ciągle uczestniczymy w tym samym procesie zależności od takich elementów, które składają się na naszą sytuację, zarówno materialną, jak i światopoglądową. Przed drugą wojną światową, jak i zaraz po niej, do głosu dochodziły więc względy głównie ekonomiczne poszczególnych regionów Polski, które decydowały o tym, czy ludzie skłaniali się ku naturze, czy też raczej w stronę rozwijającej się medycynie konwencjonalnej.

Jan Muszyński (1884-1957), profesor farmakognozji Uniwersytetu Wileńskiego wspominał w jednej ze swoich prac, iż to ścisły kontakt z wiejską ludnością Kresów Północno-Wschodnich powoduje, że przemysł ziołoleczniczy ma się bardzo dobrze (pisał to w roku 1929). W tej samej pracy zauważa on też, że związane z rozwojem rolnictwa powiększanie się gruntów ornych jest bezpośrednią przyczyną rzadszego występowania ziół, dla których warunki naturalne są jednym z podstawowych warunków do ich występowania. W czasie II Rzeczypospolitej Wileńszczyzna i okolice najbardziej sprzyjały rozwojowi ziołolecznictwa i przemysłu zielarskiego.

Mimo to jednak na terenie całej Polski różni autorzy, a potem różni wydawcy, starali się o dobrą propagandę mądrego wykorzystywania dóbr natury. Dzisiaj dla kolekcjonera przedwojennych broszur zielarskich nie stanowi większego problemu ich pozyskiwanie, bowiem publikowano je podówczas dość obficie, zarówno w periodykach, jak i w formie samoistnej, również w postaci odbitek artykułów.


całość w: Bibliotekarz, 2013, nr 1
 

2009-2018 Artur Nowakowski :: webdesign - grafika